piątek, 29 listopada 2013

What's up? Friday, czyli co lubię w piątki (2)


1. U mnie w kuchni -
Ogarnął mnie ostatnio szał na hodowanie kiełków. Po prostu uwielbiam te małe chrupiące ziarenka z ogonkami! Polecam je wszystkim, szczególnie zimą, gdyż są bombą witaminową, a łatwo się je hoduje i przy tym są niezmiernie tanie!




2. Jak fitnessuje-                      
Circuits, czyli trening obwodowy. To dobre ćwiczenia dla takich leniwców jak ja! Szybko spala się kalorie i wzmacnia ciało (moje zajęcia trwają tylko 40 min, a po nich czuję się jakbym przebiegła maraton!), ćwiczenia są urozmaicone (gdyż zmieniamy rodzaj wykonywanego ćwiczenia co kilka minut), a przy tym nie trzeba mieć wyczucia rytmu czy być super skoordynowanym. Polecam tym, którzy chcą widzieć efekty dość szybko, i maja problemy z samo-motywacja!




3. Nowa pozycja w mojej biblioteczce?
Nowa książka kucharska Jamiego Olivera ''Save with Jamie''. Podobna w swoim przekazie do innych książek Jamiego. Znajdziemy w niej łatwe i zrozumiale przepisy na barwne potrawy pełne smaku. Uwaga, apetyczne zdjęcia potraw grożą ślinotokiem! Fajne jest to , że wszystkim przepisom z tej książki przyświeca idea oszczędności. Nie tylko znajdziemy tutaj wskazówki, jak gotować taniej, ale również, pomysły na pyszne, nowe potrawy z resztek wczorajszego obiadu oraz wskazówki jak nie marnować jedzenia. Ciekawa, inspirująca książka i super pomysł na świąteczny prezent dla tych co lubią gotować!




4. Moje ulubione gify podsumowujące ostatni tydzień....


Idąc na imprezę....

Gdy po wielu godzinach przed lustrem, nareszcie jestem zadowolona z fryzury....





Tak się czuję, gdy nałożę makijaż ze sztucznymi rzęsami....






Kiedy wkładam szpilki, to zawsze wydaje mi się ,że to dobry pomysł.... ale już po godzinie, mam tak...






A w klubie, gdy tylko uslyszę ulubioną piosenkę to zamieniam sie w gwiazdę parkietu! :)





Have a great weekend!
xx






środa, 27 listopada 2013

Wspomnienie Lata - Batoniki Owsiane z Malinami


Rozpakowałam zimowe ubrania, ciepłe swetry, szaliki, kozaki. Jesień zaatakowała Anglię już we wrzesniu, deszczem i przenikliwym wiatrem...a potem było już tylko gorzej. Obrzydliwa plucha. Zazwyczaj kocham jesień w UK, gdyż nadal jest ciepło a drzewa się pięknie złocą...no ale nie w tym roku. Mogę zapomnieć o nostalgicznym babim lecie, i od razu przygotować się na 8 miesięcy angielskiej szarugi. No proszę, ale depresyjne myśli mnie dopadły! Zamiast się mazać, trzeba coś dobrego upichcić, tym razem nie dietetycznego! Najlepiej z owocami lata! Tak aby poczuć ciepło słońca, chociaż na podniebieniu!

Uwielbiam angielskie ciastka typu ' Flapjack', batoniki z płatków owsianych, bakalii, masła i golden syrupu. Moje owsiane batoniki, maja bardzo podobną konsystencję, co flapjacki, chociaż w składzie użyłam ciemny, brązowy cukier , zamiast golden syrupu. Jest to dobra wiadomość, dla tych co mieszkają w Polsce, gdzie golden syrup nie jest powszechnie dostępny.

Batoniki są miękkie, lekko ciągnące, z chrupiącą kruszonką na wierzchu, przełożone kwaskowym nadzieniem z malin, lekko cynamonowe. Nadają się świetnie jako trocha zdrowsza słodka przekąska. Ale tylko trochę ze względu na płatki owsiane i brak ulepszaczy. Mimo wszystko pamiętajmy, ze nadal mają w sobie dużo masła i cukru! Dlatego ja pokroiłam gotowe batoniki na małe kawałki i od razu w porcjach zamroziłam - aby nas nie kusiło!!! Polecam to rozwiązanie, kiedy w domu są łakomczuchy, które nie mogą poprzestać na jednym kawałku. Dzięki mrożeniu w porcjach, mój mąż, co rano wyjmuje sobie taką przekąskę, którą następnie zabiera do pracy. Do południa batonik jest już rozmrożony, i może być spałaszowany z popołudniową kawą!





Batoniki Owsiane z Malinami *

Ciasto:
1.5 szkl maki pszennej
1 szkl cukru muscavado
1,25 szkl płatków owsianych (nie błyskawicznych!)
170g masła
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka proszku do pieczenia
0.5 łyżeczki sody 0.5 łyżeczki cynamonu

Nadzienie:

0.25 szkl cukru muscavado
1 łyżka startej skorki z cytryny
2 łyżki maki pszennej
400g malin (świeżych lub mrożonych)
0.25 szkl wyciśniętego soku z cytryny
2 łyżki stopionego masła


Sposób wykonania:

Ciasto: Wymieszać w blenderze (z ostrzami) mąkę,cukier, płatki owsiane, sól, proszek do pieczenia, sodę i cynamon aż do powstania kruszonki. Odłożyć 1.5 szklanki kruszonki, resztą wykleić wyłożoną papierem do pieczenia blaszkę (20cm/25cm), mocno dociskając ciasto do dna blaszki. Piec spód przez 15 min w piekarniku nagrzanym do 170 stop C.

Nadzienie: W średniej wielkości misce wymieszać cukier, skórkę z cytryny, cynamon i mąkę. Dodać maliny, sok z cytryny i masło. Miksturę należy wymieszać dokładnie (najlepiej dłońmi) aby wszystkie maliny byle pokryte resztą składników.

Po upieczeniu spodu, należy go ostudzić na kratce, następnie wyłożyć na spód nadzienie z malin. Posypać całość kruszonką którą wcześniej odłożyliśmy.

Piec całość przez 35-45 min, aż kruszonka się upiecze i zrumieni. Ciasto należy całkowicie ostudzić zanim zabierzemy się za krojenie go na kawałki (inaczej się rozsypie).

*Syns - wolę nie wiedzieć! ;)




piątek, 13 września 2013

What's up? Friday, czyli co lubię w piątki (1)



Rozpoczynam serię piątkowych postów! Wpisów z przymrużeniem oka. W piątki będzie na luzie, będzie o tym co przykuło moja uwagę w danym tygodniu, co mi się spodobało, co ciekawego znalazłam w internecie. Będzie o książkach które czytam , o plotkach które mnie rozbawiły, o ćwiczeniach, którymi wykańczam się na siłowni, o przypisach które chcę wypróbować. Czyli piątki będą o wszystkim i o niczym! Mam nadzieje, że ten format Wam się spodoba i zagości na moim blogu na stałe!
To zaczynamy....


1. Książka, którą ostatnio czytam to ,,Życie w Słoiku'', Jacka Mayera. Książka o bohaterce holokaustu, której historię po wielu latach zapomnienia odkryła grupa amerykańskich uczennic. Poruszającą, wzruszająca opowieść , która wciąga czytelnika od pierwszego rozdziału.





2. Mój ulubiony napój w tym tygodniu - czeskie piwo Kozel, ciemne i karmelowe. Spędziłam ten weekend w Pradze, i ów napitek najbardziej mi smakował po długim dniu zwiedzania!






3. Przepis, który dodaję do zakładek - Zupa ze słodkich ziemniaków i chorizo. Planuję jednak zamienić ziemniaki na dynię, bo widziałam już pierwsze dynie w sklepach! Bardzo jesienne, rozgrzewające klimaty. Link do przepisu tutaj . Przepis Jamiego Olivera, zdjęcie z bloga http://karmelowy.pl/




4. A na koniec, ulubione gify, czyli jak mi minął tydzień!

Kiedy w Pradze, kelner stawiał przede mną talerz z knedlikami to....





Kiedy moja przyjaciółka oznjamiła mi, że nie lubi piwa i nawet w Pradze pić piwa nie będzie......


 photo tYfaaA8_zps7ad27c0f.gif



Po całym dniu zwiedzania, gdy tylko wchodziłam do hotelu...


 photo tumblr_moownkcNI41r3gb3zo1_250_zpsbd731c58.gif


Gdy po długim weekendzie spędzonym w Pradze musiałam znów pójść do pracy....


 photo polar-bear-dragging-himself-around_zps3a047ccf.gif



W tym tygodniu na siłowni, gdy spalałam te wszystkie piwa i knedliczki....


 photo walrus-workout_zpsfbd24e0c.gif



To wszystko na dziś....życzę Wam super weekendu!

xx

A.


niedziela, 11 sierpnia 2013

Pocztówka z Wakacji - Alpy Francuskie

 Alpy w lecie? W Alpy przecież jeździ się zimą na narty! Taka była moja pierwsza reakcja gdy okazało się, że tam właśnie spędzimy nasz tegoroczny urlop. Droga mi przyjaciółka zaprosiła nas na swój ślub i wesele, które miało się odbyć w Chamonix w czerwcu. Skoro i tak jechaliśmy do Chamonix postanowiliśmy spędzić tam cały tydzień. Jednak walizkę pakowaliśmy z dużymi wątpliwościami, gdyż zazwyczaj wczasy kojarzyły nam się z wyjazdem do ciepłego kraju i z wylegiwaniem się na plaży.
Co za niespodzianka! Wakacje w Alpach Francuskich okazały się najlepszym urlopem jaki kiedykolwiek mieliśmy, a do Chamonix ( i sąsiadującego Annecy) planujemy wracać w najbliższej przyszłości wiele razy.


Co? Gdzie? Jak?


W Chamonix wynajmowaliśmy wraz z przyjaciółmi alpejski domek, tzw 'Chalet'. Jest to opcja o wiele lepsza niż noclegi w hotelu z wielu względów. Po pierwsze warto zdecydować się na domek gdyż jest on o wiele tańszy niż przeciętny pokój hotelowy. W takim domku również mamy do dyspozycji w pełni wyposażoną kuchnię , a nawet grilla. Już nie wspominając o wielkim tarasie, ogrodzie i przestronnym salonie z kominkiem. Ta opcja szczególnie się sprawdzi jeżeli podróżujemy z dziećmi. Komfort domku jest nieporównywalny z czterema ścianami ciasnego pokoiku hotelowego gdzie jesteśmy na dodatek zdani na jadanie na mieście.
Nasz domek miał jeszcze jedną zaletę...Widok. Zapierający dech w piersi Widok przez duże W! Codziennie rano, zanim jeszcze w pełni się obudziliśmy, odsłanialiśmy okno...i szczypaliśmy się aby sprawdzić, czy oby nadal nie śnimy. Oto nasz Widok...



Jeżeli myślicie o wyjeździe do Chamonix latem, dobrym rozwiązaniem będzie wynajęcie samochodu na czas pobytu. Najbliższe lotnisko znajduje się w Genewie, godzinę jazdy od Chamonix. Firmy przewozowe oferują transfery aczkolwiek musicie się przygotować na koszt ok 90 Euro od osoby za bilet powrotny. Wynajem małego samochodu na tydzień, rezerwowanego z wyprzedzeniem będzie Was kosztować ok 150 Euro. Mając samochód w Chamonix będziecie mogli zwiedzić okolicę, pojechać po zakupy do supermarketu ,wybrać sie na wycieczkę do Włoch czy Szwajcarii.


Atrakcje Alpejskie


Wakacje w Alpach Francuskich są idealnym rozwiązaniem dla osób aktywnych, kochających naturę i piesze wędrówki. Szlaki górskie są świetnie utrzymane, dobrze oznaczone i bardzo urozmaicone. Niektóre szlaki są zarezerwowane tylko dla piechurów o wyjątkowo dobrej kondycji, aczkolwiek znajdziecie tam też wiele tras, na które można zabrać ze sobą dzieci czy osoby starsze. Przemiłe panie w Office the Turisme w Chamonix pomogą wam wybrać odpowiedni dla Was szlak biorąc pod uwagę Wasze umiejętności i chęci! Jeżeli chodzenie po górach wam się znudzi, zawsze możecie przerzucić się na rower górski, kajak, ponton a nawet pojeździć na nartach na lodowcu. Dla tych co mają ochotę na trochę ekstremy, Chamonix (jak również Annecy) oferują najlepsze warunki do uprawiania paralotniarstwa. Możecie spróbować tego sportu wykupując lot w tandemie, albo zapisując się na kurs.




Mimo, że powyższe atrakcje są mi bliskie (no może poza paralotniarstwem), ja zakochałam się miłością jedynie prawdziwą w innym rejonie alpejskim - Annecy (godzinę jazdy od Chamonix). Annecy słynie z przepięknego jeziora polodowcowego, romantycznej starówki i systemu kanałów miejskich (stąd często nazywane jest Wenecją Alpejską).
Uwielbiam wszelkie sporty wodne, a w wodzie czuje się jak, no...ryba w wodzie. Wychowałam się nad morzem, a każde wakacje jako dziecko i osoba już pełnoletnia spędzałam nad kaszubskim jeziorem. Nic dziwnego, że w Annecy poczułam się jak w domu. Jezioro ma kolor lazurowy, nigdy nie widziałam jeziora w takim odcieniu! Jest bardzo czyste i tak krystaliczne, że nawet w najgłębszej jego części możemy zobaczyć dno.
Jezioro Annecy ma ponad 14km długości i aby je zwiedzić, możemy wybrać się na godzinną wycieczkę statkiem turystycznym, albo po prostu wynająć łódkę/kajak/rower wodny. My wybraliśmy tę ostatnią opcję!
Co prawda w czerwcu woda była zdecydowanie za zimna abyśmy mogli popływać w jeziorze bez ryzyka zapadnięcia w hipotermię, w lecie publiczne plaże zapełniają się turystami i tubylcami, którzy szukają ochłody w trakcie upałów.Na około jeziora biegnie ścieżka rowerowa o długości 47 km. Częścią tej trasy jechali w tym roku kolarze Tour De France! Okoliczne sklepy rowerowe oferują wypożyczenie jednośladu już za ok 5 Euro za dzień.







Spacerując po starówce, przeniesiemy się w czasie. Klimat średniowiecznej Francji nadaje temu miejscu wyjątkowo romantyczną atmosferę. Brukowane wąskie uliczki, malutkie francuskie 'Bistra' z dosłownie kilkoma stolikami wystawionymi na zewnątrz, piekarnie sprzedające aromatyczne croissanty i lodziarnie z lodami o wyrafinowanych smakach! Wszystko w wersji 'mini', nie na pokaz, bez szpecących wielkich reklam i afiszy. To co kocham we Francji i francuzach to sprzeciwienie się trendom turystycznym, komercji i tandecie. Annecy jest takie samo jak kilkadziesiąt lat temu, do głębi francuskie, nie podlizujące się turystycznej klienteli. Nie znajdziecie tu budek z hamburgerami, tandetnych straganów z pamiątkami na każdym rogu czy Irlandzkiego pubu. Dlatego jeżeli zdarzy Wam się odwiedzić to fantastyczne miejsce, nie szukajcie baru z wielką literą 'M', aby zjeść szybki i niedrogi posiłek. Zamiast tego wybierzcie się na francuskie naleśniki 'Crepe' w jednej z maleńkich restauracji na starówce! Ale tu już przechodzimy do tematyki kuchennej...


Najlepsze na koniec, czyli Kuchnia Sabaudzka


Kuchnię Sabaudzką, która jest charakterystyczna dla okolic Chamonix, określa jeden składnik - SER. Ser pojawia się jako główny komponent w większości potraw regionalnych, więc jeżeli nie przepadacie za intensywnym smakiem (i zapachem) ostrych serów, radzę stołować się w restauracjach włoskich (których w Chamonix jest zatrzęsienie!) lub wybierać z menu tradycyjne dania francuskie.
Na całe szczęśćcie dla mnie (ale nie dla moich bioder), kocham sery! Im bardziej śmierdzący tym lepiej! Jednym z najbardziej znanych serów regionu jest Reblochon, ser miękki, trochę przypominający Brie. Tradycyjny składnik sabaudzkiej zapiekanki ziemniaczanej, Tartiflette.( Monika, na swoim blogu O!kuchnia zamieściła przepis na pyszną zapiekankę Tartiflette z polskim odpowiednikiem sera Reblochon, jeżeli macie ochotę wypróbować tą alpejską potrawę).
Kolejne popularne danie, jakie znajdziemy w menu w rejonie Sabaudii jest wszystkim znane Foundue, czyli mieszanka stopionych serów, białego wina i przypraw. Pycha! Czego chcieć więcej niż garnek tej aromatycznej, kremowej, gorącej jak lawa wulkaniczna mieszaniny! Tradycyjnie Founde podawane jest z kawałkami bagietki, ziemniakami w mundurkach oraz regionalnymi wędlinami. Lubię to!




Jeżeli na obiad Foundue, to co na deser?....deska serów! Wiem, jestem niepoprawna...ale przy takim wyborze, żal byłoby nie spróbować wszystkiego po trochu! Bardzo nam przypadł do gustu sposób podawania serów w tym rejonie - z miseczką miodu. To smaczne połączenie (szczególnie w przypadku sera koziego - Chevre) zostało przez nas zaadoptowane na stałe.
Będąc w Annecy zajrzeliśmy do sklepu z serami...godzinę później i lżejsi o 20 Euro, ale zaopatrzeni w najlepsze 'śmierdzielki' regionu opuściliśmy owy dobytek. Przemiła Pani w sklepie zapakowała nam wszystko hermetycznie aby nas przypadkiem nie wyrzucono z samolotu z podejrzeniem o przewóz broni chemicznej!


Oczywiście nie jedliśmy samych serów przez tydzień (chociaż stanowiły one podstawowy skladnik naszej diety). Będąc we Francji codzienne odwiedziny w piekarni (Boulangerie) stają się wręcz obowiązkiem. Croissanty, Pain au Chocolate, dziesięć rodzajów bagietek, tarty z kozim serem, już nie wspominając o dziale Pattiserie, z dziełami sztuki cukierniczej takiej jak makaroniki, czy ciastka z musem czekoladowym!








Na wzmiankę również zasługują francuskie kawiarnie, serwujące pyszną, prawdziwą, mocną i aromatyczną kawę. Taką jaka powinna być, podaną w niewielkiej filiżance ale na tyle mocną że stawia na nogi na dobrych kilka godzin. Nie tak jak półlitrowe sikacze w papierowym kubku ze znanej wszystkim sieciówki.Do kawiarni chodziliśmy codziennie. Przed śniadaniem. Po śniadaniu. A po obiedzie...zamienialiśmy konsumpcję kawy na konsumpcję wina. Ale to już inna historia, która nie do końca nadaje się do publikacji!

Mam nadzieję, że udało mi się w tym poście chociaż trochę Wam przybliżyć atmosferę Alp Francuskich. Jest to wyjątkowy region, który zachwyca widokami, tradycjami i prostotą życia. My zakochaliśmy się w tym miejscu na zabój! Teraz planujemy zimową wyprawę...jednak najpierw muszę się nauczyć jeździć na nartach...Good Luck to me ! ;)























czwartek, 1 sierpnia 2013

Dreamy Chocolate Sorbet - lody dla Czekoholików !


Lato w pełni. Anglię zalewa fala upałów. Ostatnią rzeczą na jaką mam ochotę przy takiej pogodzie to włączenie piekarnika. Więc co robimy???? LODY! Pyszne barrrrdzo czekoladowe lody, a raczej sorbet, gdyż w liście składników brakuje śmietanki, mleka czy jajek. Oznacza to,że redukujemy kalorie (i synsy). Również zamieniłam cukier na słodzik, ale jeżeli nie używamy słodzików to można dodać cukier (jeżeli jesteśmy na Slimming World to musimy policzyć za cukier synsy)

Czy mieliście kiedyś szansę spróbować prawdziwych włoskich ''gelato''? Lekkie, ale kremowe, a w smaku magicznie intensywne. Nie potrzebują żadnych dodatków typu bita śmietana czy polewa. Chłodzą w upały, ale nie zemdlą od nadmiaru słodyczy. Tak właśnie smakuje ten sorbet czekoladowy. Zachwycający w swojej prostocie.


Nie jest to deser dla tych co lubią tylko łagodną, mleczną czekoladę. Sorbet czekoladowy nie ustępuje w smaku najbardziej wykwintnym czekoladowym truflom, czy tortom. Eksploduje smakiem gorzkiej czekolady. Nie można go zjeść dużo na jednym posiedzeniu (co oznacza niewielką konsumpcję synsów) , ale może się okazać, że zostaniecie przyłapani przy otwartej zamrażalce w środku nocy. Nie dajcie się zwieść niewinnie brzmiącemu słowu ''sorbet''! Ta wersja nie ma nic wspólnego z lekkim smakiem wodnego loda! Do tego przepisu powinno być załączone ostrzeżenie, gdyż jest wyjątkowo uzależniający, a jeżeli jesteście takim czekoholikiem jak ja, to ten sorbet będzie kontrolował Wasz umysł (i rękę w której trzymacie łyżkę) dopóki nie zniknie z zamrażalki.




  
Sorbet Czekoladowy*

Składniki:

555 ml ( 2 i 1/4 szkl.) wody
1 szklanka słodzika nadającego się do wypieków
75 g (3/4 szkl.) kakao w proszku (13.5 syns)
170g gorzkiej czekolady (70%) (56.5 syns)
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
szczypta soli

Przygotowanie:

W dużym garnku (musi być duży, inaczej sorbet może wykipieć) wymieszać 375 ml ( 1 i 1/2 szkl.) wody, cukier, kakao i sól. Zagotować mieszając, poczekać około 1 minuty od zagotowania (cały czas mieszając) i zdjąć z gazu.
Dodać gorzką czekoladę, mieszać aż się rozpuści, dodać wanilię i pozostałe 180 ml (3/4 szklanki) wody.
Ubijać mieszaninę blenderem przez około 30 sekund, aż utworzy się delikatna piana na powierzchni.
Schłodzić sorbet w lodówce (najlepiej przez noc), następnie przełożyć do maszyny do lodów.
Z przepisu wychodzi około 1 litr lodów.

* Syns - 70 za litr lodów








środa, 31 lipca 2013

Komosa Ryżowa ( Quinoa ) – your new best friend!

Kto słyszał o komosie palec do budki! Pewnie niewielu z Was. ..ja dopiero usłyszałam o tym super-nasionku niecały rok temu. A o komosie warto wiedzie i warto ją jeść! 

Zanim przejdziemy do naukowych detali dlaczego komosa to samo zdrowie, porozmawiajmy o tym z czym ją jeść, jak ją gotować i przede wszystkim jak komosa smakuje.
 Komosa smakuje neutralnie, jak ryż czy kasza, możne z lekkim posmakiem orzechów. Gotujemy ją też podobnie (mój niezawodny tutorial poniżej), podajemy ją jako dodatek do sosów, mięsa, w sałatkach, lub gotujemy jak owsiankę.

Dlaczego w takim razie powinniśmy zamienić ryż na komosę? Otóż sekret komosy nie tkwi w jej smaku czy uniwersalności. To właściwości odżywcze sprawiają ,że jest ona bezkonkurencyjnym dodatkiem do tzw. kotleta!
Komosa jest to ziarno z tradycjami, uprawiane od stuleci na stokach Andów. Starożytni Inkowie docenili wartości odżywcze i lecznicze komosy już ponad 5000 lat temu, nazywając ja świętym zbożem. Zapomniana przez wiele lat teraz powraca do łask i zaliczana jest do Super Foods. A oto dlaczego: 

Białko – kto nie je mięsa , ten wie jak ciężko jest pozyskać ten ważny składnik odżywczy z natury. A komosa ma go ponad 4g na 100g! To dwa razy tyle co ryż. 
Tłuszcz – jaki tłuszcz???? Komosa ma niecałe 2% tłuszczu na 100g. 
Węglowodany – komosa ma ich prawie tyle samo co ryż (ponad 20g /100g), ale są to węglowodany złożone, podane minimalnej obróbce, dzięki czemu pozostaniemy syci na długo po posiłku. A jeżeli zwracacie uwagę na Indeks Glikemiczny to też warto wybrać komosę , która ma niski IG35.
Składniki mineralne – komosa zawiera więcej wapnia niż mleko! Stanowi źródło żelaza, fosforu,witaminy E i witamin z grupy B. To niewielkie ziarenko jest również doskonałym źródłem potasu, cynku oraz błonnika pokarmowego.
Właściwości lecznicze – dzięki zawartej w komosie saponinie, jej spożywanie możne mieć działanie przeciwalergiczne, przeciwzapalne, przeciwgrzybiczne i przeciwwirusowe. 
No i jeszcze jedna bardzo ważna cecha – komosa nie zawiera glutenu! W dzisiejszych czasach na nietolerancję glutenu (celiakię) cierpi co raz więcej osób, a naturalny produkt bezglutenowy taki jak komosa, może stanowić podstawę ich diety.
Mam nadzieję że powyższy wpis przekona Was do spróbowanie tego super-ziarenka. Szczególnie zachęcam do tego osoby dbające o linie i chcące wprowadzić nowy, zdrowy składnik do swojej diety.
Komosę ryżową (Quinoa) można dostać w sklepach z żywnością ekologiczną, 0.5 kg kosztuje ok 15zł.
Dajcie szansę Komosie!





Idealna Komosa* 

 - 1 szklanka komosy 
 - 2 szklanki wrzątku 
 - szczypta soli 

1. Dokładnie przepłucz komosę pod bieżąca wodą.

2. Przełóż komosę do garnka, zalej wrzątkiem i dodaj szczyptę soli.

3. Zmniejsz płomień i przykryj garnek. Gotuj, aż komosa wchłonie całą wodę (ok 15-20 min).


4. Zdejmij komosę z ognia i spulchnij ziarna widelcem.

5. Ta-Dam! Pyszna, sypka komosa gotowa! 

* Komosa (Quinoa) jest produktem Free na diecie Slimming World





niedziela, 28 lipca 2013

Cheesecake Extravaganza na diecie




Jakiś miesiąc temu wyjęłam z dna szafy bikini. Czas na kontrolę jakości! No tak, lato już w pełni a ja jeszcze nie sprawdziłam co się dzieje pod odzieżą wierzchnią po zimie.

Ok , wcisnęłam się!...ale odbicie w lustrze co najmniej mnie nie zadowoliło! 
To była długa zima wypełniona nie do końca odchudzającymi gulaszami, curry i brakiem ruchu. Wskoczyłam na wagę a tu dodatkowe 6kg. Na pewno 6, sprawdzałam baterie w wadze dwa razy aby się jeszcze upewnić czy wredna maszyna mnie nie oszukuje!

Po tym dewastującym odkryciu zarządziłam w naszym domu akcję 'Gubię Boczki na Lato', czyli wracamy do podstawowych zasad Slimming World. Mam swój sprawdzony sposób na zdrowe gubienie tłuszczyku (diety cud to nie moja bajka)...nazywa sie Slimming World. Główne przykazanie to unikać produktów wysoko-tłuszczowych, białej mąki cukrów (zasady znajdziecie tutaj).
Ale jak świat długi i szeroki, wszyscy wiemy, że znać zasady to jedno, a wytrwać przy nich to już zupełnie inna historia więc mi również przytrafia się od mych sprawdzonych zasad odstąpić.

Lubię słodycze. A jedyny sposób aby uniknąć chwili zapomnienia z tabliczką czekolady, to znalezienie godnego jej odpowiednika w wersji light. 
Moją sprawdzoną receptą na zaspokojenie głodu cukrowego jest Sernik Chudzielec (3.5 syns na Slimming World). Praktycznie bez mąki, na serku 0%, ze słodzikiem i mnóstwem owoców, puszysty i kremowy. Szybko się go robi i jest pyszny. Idealny na niedzielę!





Sernik Chudzielec*


Składniki:

375 g twarogu kremowego 0% (np. Twaróg Delikatny President 0%, w UK quark) 
300 g chudego serka wiejskiego (zmielonego blenderem na gładką masę) 
4 jajka (żółtka oddzielone on białek) 
1/2 szklanki słodzika do wypieków 
1 łyżka mąki ziemniaczanej lub skrobi kukurydzianej (3.5 syns)
2 łyżeczki esencji z wanilii 
skórka otarta z pół cytryny 
ulubione owoce 

Przygotowanie:

Nagrzać piekarnik do 180 C, niewielką tortownicę wyłożyć papierem do pieczenia.

W misce wymieszać widelcem: twaróg, serek wiejski, cukier, żółtka jajek, wanilię, skórkę z cytryny oraz mąkę ziemniaczaną (skrobię).

W oddzielnej misce ubić białka na sztywną pianę. 


Delikatnie mieszając dodać pianę do reszty składników. 

Przełożyć płynne ciasto do formy. Piec przez ok 40 min (powinien być całkowicie ścięty i przypieczony na brzegach). Ostudzić w otwartym piekarniku. 

Sernik urośnie w trakcie pieczenia, jednak opadnie od razu po wyłączeniu piekarnika. 
Całkowicie ostudzone ciasto należy włożyć do lodówki na przynajmniej 3 godziny zanim je rozkroimy. 
Sernik warto ustroić świeżymi owocami tuż przed podaniem.


* Syns - 3.5 za cały sernik









sobota, 27 lipca 2013

Let the Fun Begin!

Mój pierwszy oficjalny wpis na 'A Cup of Life'! Tak się cieszę, że w końcu zdecydowałam się rozpocząć moją przygodę! Prowadzenie bloga planowałam już od wielu lat więc moja głowa pęka od pomysłów, porad i doświadczeń którymi chcę się z Wami tu podzielić.

Na moim blogu przede wszystkim planuję dobrze się bawić i mam nadzieję, że do mnie w tej zabawie dołączycie! 'A Cup of Life' jest o codzienności, o radości z rzeczy powszednich i o tym jak zachować równowagę między karierą, domem, małżeństwem i maleńkim dzieckiem . Mój blog jest jednak przede wszystkim o  gotowaniu  i jedzeniu wg zasad diety Slimming World i o zdrowym trybie życia, które są dla mnie bardzo ważne. 

Od zawsze zmagałam sie z własną wagą i ograniczeniami swojego ciała, a Slimming World pozwolił mi nad tym chaosem zapanować. Zapraszam do lektury i mam nadzieję że do mnie dołączycie w walce o zdrowasza i szczuplejszą wersję samych siebie!
Jako, że jedną z idei Slimming World jest twierdzenie, że wszystko jest dla ludzi, pojawią się tutaj również przepisy na kaloryczne i niedietetyczne potrawy. Nie możemy wszakże zrezygnować z wszelkiej przyjemności!

Dzięki, że mnie tutaj odwiedziliście.
Do zobaczenia wkrótce! 

xx

Aga